Okienka ze „zgodą RODO” denerwują nas wszystkich. My jako prywatnościowi masochiści oddaliśmy się ich lekturze i torturze. Okazało się, że w wielu przypadkach okienka o RODO są bezużyteczne - nie dają nam kontroli nad naszymi danymi, tylko stwarzają takie pozory. W tym odcinku naszego podcastu opowiadamy o naszych przygodach z rzeczonymi pop-upami, ubogacając dyskusję dygresjami m.in. o Karcie Biedronka.
W odcinku odnosimy się kilka razy do wytycznych UE dotyczące pojęcia „zgody” w RODO. Można w nich przeczytać między innymi, że:
Prosząc o zgodę, administratorzy powinni się upewnić, że używają jasnego i prostego języka we wszystkich przypadkach. Oznacza to, że wiadomość powinna być zrozumiała dla przeciętnej osoby, a nie tylko dla prawników. Administratorzy nie mogą stosować długich i trudnych w zrozumieniu informacji o polityce prywatności ani zamieszczać w nich oświadczeń pełnych żargonu prawniczego.
W myśl motywu 32 przewijanie w dół, przeglądanie strony internetowej lub podobne działania użytkownika w żadnych okolicznościach nie spełniają wymogu wyraźnego i potwierdzającego działania: działania takie może być trudno odróżnić od innych działań lub reakcji użytkownika, a zatem niemożliwe również będzie stwierdzenie, że uzyskano jednoznaczną zgodę.
Tak wyglądały nasze próby wyłączenia wszystkich skryptów śledzących na cbr.com:
Przeróżne polskie strony również wykorzystują opisany przez nas myk z „uzasadnionym interesem”. Poniżej zrzut z wp.pl:
Załączamy też obiecany zrzut ekranu z podstrony witryny UODO, której odwiedzenie wiąże się z przekazaniem Google'owi części swojej historii wyszukiwania:
Niektóre z wielu innych napotkanych przez nas nieprawidłowości: